Macie czasem problem z uśpieniem jednego dziecka? A jakby to było z niesforną siódemką? Tata Mysz ma na to sposób! Po jednej bajeczce dla każdej z myszek!

Opowiastek mamy więc siedem, a każda z nich króciutka i dowcipna. Wśród bohaterek spotkamy zaś Bardzo Wysoką i Bardzo Niską Mysz, które wzajemnie doskonale się uzupełniają. Myszkę, która postanowiła wybrać się w podróż łodzią, ale nie mogła tego zrobić bez choćby odrobiny pomocy nieco figlarnego wiatru. Jest i Mysz, która pewnego dnia postanowiła odwiedzić swoją mamę, lecz droga do niej była tak daleka, że w jej trakcie zdążył się Myszy zepsuć zarówno samochód, rolki, jak i kilka innych rzeczy (w tym, jak się okazuje, własne stopy). Oraz Mysz, która tak bardzo chciała być czysta, że koniec końców zalała się tylko własny dom, ale i całe miasteczko.

Mysie bajeczki są totalnie przeurocze i naprawdę zabawne, choć przeczytanie ich nie zajmie zbyt wiele czasu, a Bąbel w przeciwieństwie do siedmiu myszek, które po usłyszeniu opowiastek zasnęły szybko i bezdyskusyjnie, miał jakby znacznie więcej energii. Ale za to ile się potem nadyskutowaliśmy! Od pytania która z bajeczek podobała mu się najbardziej (zdecydowanie ta ze studnią spełniającą życzenia), przeszliśmy do tego, że ostatecznie to on mi raz jeszcze opowiedział całą książkę. Bo Mysie bajeczki właśnie takie są – na tyle proste i nieskomplikowane, że nawet trzylatek bez trudu, za to z ogromną frajdą, odtworzy je z pamięci. 

Arnold Lobel, Mysie bajeczki, Kraków, Wydawnictwo Literackie 2019